To już prawie epidemia dzisiejszych czasów. Atak klonów. Z wydętymi ustami, doklejonymi rzęsami, kościami policzkowymi ostrzykniętymi kwasem lub własnym tłuszczem, pośladkami nienaturalnie wypiętymi, no i biustem wielkością i kształtem sugerującym ingerencję chirurga. A i jeszcze zapomniałam o włosach. Koniecznie doczepiane.

Coraz więcej w sieci i na ulicach kobiet upodabniających się do siebie. Jakby wyskakiwały z jednej matrycy.  Jednej foremki jakiegoś pseudo bóstwa, które w ofierze za wieczną młodość odbiera ich twarzom indywidualny wyraz i rys. Ale one przystają na to, niczym Mała Syrenka poświęcająca swój głos w zamian za ludzkie nogi. Byle tylko zyskać aprobatę i uwagę księcia.

Co gorsza zjawisko to dotyka coraz młodsze roczniki i jest niebezpiecznie podsycane przez quasi- influencerki, filtry nakładane na rolki w social mediach, vipów opacznie pojmujących swój wpływ na modę.

Sztuczne upiększanie się jest pokrętnie rozumiane, jako zasygnalizowanie swojego materialnego statusu, lepszego od tych zwykłych, szarych- czytaj- nieporobionych śmiertelników.

Wpada na weekend do domu Barti.

– o czym piszesz mami?

– o porobionych…

– najaranych znaczy?

– nie o glonojadach…

– aaa, no, ja nie rozumiem tej mody… Wiem, że brzydszym jest trudniej w życiu, ale to sobie robią dwudziestoletnie, normalne, ładne dziewczyny już…

– no właśnie, powiedz mi, czy to się podoba mężczyznom?

– no wiesz mami- to jest kwestia gustu, stylu. Mi osobiście się nie podoba, tak samo jak futerko w panterkę. No ale są tacy pewnie, co im tak…

– no ale weź mi wytłumacz- chciałbyś się przytulać do takich zrobionych cycków, całować poostrzykiwane kwasem usta?

– no ja nie. Ale wiesz faceci chcą mieć ładne dziewczyny. Nikt nie chce brzydkich.

– no dobra, niby rozumiem. Ale one wszystkie wyglądają prawie tak samo! W zaciemnionym klubie można się pomylić i przyssać się nie do tych ust….

– no a jak one będą wyglądały jako czterdziestolatki- masakra!- galopuje Barti

Kończę lekturę książki autorstwa Magdy i Piotra Mieśnik pt. „Poprawione”. Jest to dziennikarskie spojrzenie z wielu perspektyw na szerzącą się pandemię operacji plastycznych. W wywiadach z tymi, co poddali się przeróżnym zabiegom, by ich wizerunek jeszcze lepiej się sprzedawał, przez tych, co pochylają się ze skalpelem nad stołem operacyjnym, po tych, którzy w wyniku życiowych losowych przypadków musieli zostać zoperowani, aby w miarę normalnie funkcjonować.

Po nowe ciała jeździ się masowo do Turcji, robiąc często zabiegi tzw. kilka w jednym, co jest wielkim obciążeniem dla organizmu. Influencerka reklamująca daną turecką klinikę na sto procent miała swoje poprawki porobione w ramach reklamy.  Taki deal.

Nikt jednak głośno nie mówi o komplikacjach, skutkach ubocznych, tym, że raz zrobione nosy czy biusty, czy liposukcje, trzeba co ileś lat „odświeżać”. Nikt tak naprawdę nie wie, jakie skutki będzie miała taka ingerencja w urodę za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat.

W Stanach Zjednoczonych, gdzie do chirurga plastycznego idzie się, jak do dentysty, coraz głośniej mówi się o breast implant illness (BII) tj. o chorobach implantów piersi, choć objawy dotyczą także implantów wstawionych w inne miejsca ciała. Osoby te po jakimś czasie zaczynają cierpieć na wielorakie, trudne do zdiagnozowania dolegliwości . Pogłębiające się zmęczenie, bóle stawów, alergie i nietolerancje pokarmowe,  migreny, choroby autoimmunologiczne, mgła mózgowa.  Wszystko to ustępuje po usunięciu „obcego” z organizmu.

Znajoma O. pochodząca z Ukrainy, czasami podsyła mi filmiki, co kobiety na wschodzie robią ze swoimi ciałami. Tam podobno upiększanie się na stole operacyjnym jest jeszcze bardziej popularne. Zamykam oczy, jak podczas mrocznego horroru. Nie da się na to patrzeć.

Dziewczyny, kobiety! Nie róbcie sobie tego. Nie upodabniajcie się do Kardashianek, czy innych piękności, by zdobyć uwagę księcia. Żadna z Was nie powinna być niczyją kopią. Można pięknie zadbać o siebie na tyle innych różnych sposobów. Nie bądźcie współczesnymi Małymi Syrenkami. Ostatecznie i tak okaże się, że nie było warto.

 

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

%d bloggers like this: