Gdy będziesz wracał do domu,
przynieś bzu pełne kiście,
zrzucę zastawę ze stołu,
będę Cię witać soczyście.
Zamiast- co słychać kochanie?
zaserwować mi możesz
do łóżka na późne śniadanie
magnolie przycięte nożem,
a gdy zapytam jaki
dziś mamy dzień,
rozsyp u stóp polne maki
i zdejmij z mej duszy cień.
Lecąc znów z Amsterdamu
z podróży nie przywieź nic więcej
tylko dywany tulipanów,
a dam Ci uśmiech w podzięce.
Za wazon pełen piwonii
zroszonych wieczornym deszczem,
dam się pogłaskać po dłoni,
a skórę obudzę dreszczem.
Mieczyki, dalie, stokrotki,
lubię je bardzo wszystkie,
więc jeśli dziś chcesz być słodki,
co robić- to oczywiste…
Gdy pytasz za jaki kwiat
oddam Ci swoje usta?
obrócę to wszystko w żart,
odpowiem, to nie kapusta.
Na dowód, że wcale nie kłamię,
posadzę pod oknem konwalie,
a Ty już domyślisz się jak,
uczucia złamać brak.
Piękne