Na miejsca, gotowi, start!

Najwyższa pora z wielkim podmuchem wiatru i  przy smaganiu strugami deszczu wskoczyć w tryb jesienny.

Jaka to radość przeogromna! Nareszcie nic nie trzeba!

Nie trzeba się zastanawiać, dokąd pojechać na urlop, co  i ile spakować, kogo powiadomić, co jeszcze przed urlopem dokupić, nie ma powinności żadnej do biegania w amoku po sklepach, aby uzupełnić garderobę, apteczkę podróżną, kosmetyki z filtrem, bez filtra, żywność, która przeżyje długą podróż pociągiem, a potem autokarem, końcówki do kijków trekkingowych, zatyczki do uszu, mokre chusteczki do wszystkiego, bikini, parawan i mini lodówkę. Nareszcie nie trzeba tych różnych przedmiotów upychać do siedemdziesięcio-litrowego plecaka, walizki, pięciu toreb,  reklamówki z biedronki, bagażnika  (* niepotrzebne skreślić).  Można ominąć trudy podróży, ilekolwiek by nie trwała, mrukliwych współpasażerów, szyi bolącej od drzemki w niewygodnej pozycji, pamiętania o biletach, ładowarkach, powerbankach, zamartwiania się, czy zdążymy na przesiadkę i wyszukiwania alternatywnych połączeń.

Nie musimy wstawać o szóstej rano, aby zdążyć na śniadanie, a potem w trasę wykupionej wycieczki, nie zaspać na samolot, lub by odebrać kolejnego przyjezdnego z dworca.

Nie ma potrzeby wciągać brzucha na plaży, gdy idziemy się pokąpać, smarowania ramion, by ich nie spalić, uzupełniania zapasów wody z potoku na dwóch tysiącach metrów, zastanawiania się, co jutro założyć na wędrówkę i czy będzie padać.

Brak jest wewnętrznego przymusu, by kosić trawnik, jechać na rynek, rower, lody, odkryty basen, piknik na trawie, pić wino na tarasie, pojechać na koncert.

Można mieć  za to z czystym sumieniem wyrąbane- jak twierdzi młodzież.

Można bez wyrzutów sumienia zawinąć się w koc, zrobić pyszną herbatę, sięgnąć po książkę lub netflix. Nie wychodzić cały dzień ,bo z nieba spadają żaby. Można rozpalić  w kominku, pić kawę w łóżku, ugotować ciepłą zupę, zapalić świeczki, zasiąść w ulubionym fotelu. Rozmyślać. Albo niekoniecznie. Słuchać muzyki, prowadzić długie rozmowy. Pisać. Można mówić- nic mi się nie chce, nie mam ochoty, zostanę w domu.

I nikt nie ma nareszcie pretensji. To zrozumiałe, akceptowalne, to się toleruje.

W końcu jest jesień.

 

 

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

%d bloggers like this: