Na pożółkłych kartkach

kreślę czarno

zamaszyście

kontury zdziczałych bizonów

ludzkie pozy sprzed setek lat

flesze zapuszczonych jaskiń

i nawet nie wiem

skąd to

 

w powozie jesieni

cofam się

o dwieście moich wcieleń

w głąb siebie

 

 

( Historia tego wiersza jest troszkę niesamowita. Najpierw go napisałam, potem wysłałam go na III Ogólnopolski Konkurs Poetycki „Szuflada”. Później pojechałam na finał tego konkursu do Choszczna i zajęłam, ku mojemu zdziwieniu drugie miejsce. W jury konkursu zasiadł Pan Zygmunt Kałużyński (!).

Miałam wtedy 20 lat!

Wydaną antologię utworów z tego wydarzenia wraz z własnym „dziełem” w toku życiowych zawirowań gdzieś zagubiłam. Po czym porzuciłam pisanie na dość długo. By po latach do niego wrócić.

Od  dłuższego czasu poszukiwałam tego wiersza i w końcu udało się namierzyć zgubę w bibliotece w Gorzowie. Pewien miły Pan Andrzej przysłał mi mój własny tekst mailem.

Nie ma to jak zgubić swoje „dzieło”, po czym po latach je odnaleźć. Radość bezcenna! I jak cudownie, że są życzliwi i mili ludzie na tym świecie…)

 

Możesz również cieszyć się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *