zaciągnęłam rolety powiek
w źrenicach pogasło światło
skleiłam żywicą usta
włosy obcięłam zbyt krótko
gęsiej skórce na rękach
na rozkaz wszystko jej jedno
do uszu kneble słuchawek
z rażącą nutą techno
na czoło aż po brwi krańce
czapka z daszkiem zatknięta
szyja z zagłębiem w dole
brutalnie w szal wciśnięta
a palce- co z nimi począć
by się do Ciebie nie rwały
czym tu okiełznać piersi
żeby nie pamiętały
z kolei motyle w brzuchu
chyba utopić trzeba
więc płynie do nich łez potok
i rwąca rzeka
rozumem serce podduszę
wprawię je w stan omdlenia
jak tylko przestanie się tłuc
znów będzie jak z kamienia
*
by śniąc ku Tobie nie biegła
na duszę nie ma kagańca
ona wciąż tańczy tango
raz zaproszona do tańca