Nareszcie. Ulga. Już mam to za sobą. Stary, koszmarny rok i ta przeraźliwa granica, którą trzeba przekroczyć o północy, koniecznie owiniętym w huk tandetnych fajerwerków, z lampką bąbelków w dłoni, udając, że się szampańsko bawię. Jak się żegna stary przesrany rok? Proste: wsiada się w swoje mini auto, włącza się stare dobre Vaya Con Dios, …
